wtorek, 2 września 2014

Żal mi

Maria Sowińska

Towarzystwo z MEN wespół zespół z panem Tuskiem, lekką ręką odrzuciwszy milion podpisów obywateli, z uśmiechem prawi, jak to szkoły z gotowością czekają na pięcioletnich zerówkowiczów i sześcioletnich pierwszoklasistów.
No, może gdzieś na zapadłej prowincji znajdzie się kilka nieprzystosowanych placówek (o ile wcześniej ich nie zamknięto).

Tymczasem...
Warszawa. Miasto stołeczne.
Moja bliska znajoma, absolwentka polonistyki oraz pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej czeka na pierwszy dzwonek w swojej karierze nauczycielskiej. Kilka dni temu zobaczyła salę szkolną, w której ma prowadzić zajęcia z pięciolatkami. Łzy stanęły jej w oczach. Zerówka dzieli salę z 1 klasą na zmiany (pięciolatki codziennie na II zmianę, często po kilku godzinach na świetlicy). Ławki zajmują większość przestrzeni. Z tyłu dywanik i regał. Pusty regał. Nie ma w nim ANI JEDNEJ książki, gry czy zabawki. Dzięki wspaniałomyślności własnych synków i sąsiedzkiego wsparcia młoda nauczycielka choć troszkę wyposażyła salę w potrzebne materiały. O resztę poprosi rodziców.
Na zajęcia ruchowe  RAZ W TYGODNIU przeznaczona jest sala bez materaców, drabinek i tp. za to... z pianinem.
Dobrze, że chociaż plac zabaw nie budzi zastrzeżeń.





Moja koleżanka to jedna z najlepszych studentek polonistyki, którą razem kończyłyśmy. Po studiach założyła rodzinę. Jak zwykle ambitna, po urodzeniu drugiego dziecka, rozpoczęła podyplomowe studia. Dzięki nim znalazła pracę zgodną z powołaniem. Była pełna zapału i mimo wszystko nadal jest. Choć zderzenie z rzeczywistością tak różną od własnych wyobrażeń i medialnych zapewnień ministra edukacji łatwo może entuzjazm młodego nauczyciela zgasić. Płaca za tę niezbędną pracę też nie przyczynia się do jego rozpalenia.

Po relacji przyjaciółki z jej pierwszych szkolnych wrażeń i mnie łzy zakręciły się w oczach.

Żal mi jej, choć wiem, że sobie poradzi mimo przeciwności. Uczniowie z pewnością doświadczą jej sympatii, pomysłowości, zaangażowania i sumienności.
Żal mi  tych małych dzieci. Jestem mamą pięciolatka i nie wyobrażam sobie, jakim sposobem start edukacyjny w takich warunkach miałby rozniecić w nim zapał do nauki oraz sympatię do szkoły.
Żal mi rodziców, którzy podjęli decyzję o tak wczesnym posłaniu dzieci do podstawówki.
Żal mi mojej Polski...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie na temat, obraźliwe i naruszające zasady kultury wypowiedzi będą usuwane.