Honorata Baran
Moja starsza córka ma 5 lat. Coraz częściej zdarzają się trudne pytania. Czasem jest śmiesznie, czasem strasznie śmiesznie :) Na szczęście umiemy rozmawiać. Nie boję się trudnych tematów. A co najważniejsze pamiętam o jednym - nie wybiegam do przodu, nie wyprzedzam pytań dziecka... ona sama wie, jaka wiedza jest jej potrzebna... kiedy odpowiem na pytanie, czekam na następne... zdarza się, że temat wyczerpujemy po jednym pytaniu, a zdarza się, że pojawiają się kolejne, kolejne i kolejne... przekrój tematów mamy ogromny... od bohaterów bajek począwszy, na tematach intymnych kończąc...
I tu pojawia się kolejna kwestia... zdarza się, że moja córka przynosi z przedszkola różne rewelacje... ostatnio przy czesaniu włosów moja córa powiedziała: "Mamo, a wiesz, że koleżanka X. powiedziała siura?"... i szczotka o mało nie wyleciała mi z rąk... rozumiem, że odpowiadamy dzieciom na różne pytania, ale słownictwo powinniśmy dostosować do wieku dziecka... wiadomo, że nie będziemy owijać w bawełnę, mówić dziwnym językiem, ale pamiętajmy, że to jak traktujemy i nazywamy strefę intymną, ma duży wpływ na to, jak dzieci będą ją traktować w przyszłości... nie chciałam pisać o nazewnictwie zanim nie podpytałam cioć co one o tym sądzą...
I można używać albo nazewnictwa stricte medycznego albo takiego jak sikawka, siusiak... nad określeniami wulgarnymi nie będę się rozwodzić, ale są takie nazwy, które są zdrobnieniami wyrazów wulgarnych, a mimo to, są często używane przez rodziców... takim określeniem jest np. cipka... dla mnie od zawsze kojarzy się negatywnie... wspomniana wcześniej sikawka jest wyrazem neutralnym, nie wzbudzającym żadnych emocji, natomiast cipka już nie...
Wiadomo, że każdy rodzic używa takiego słownictwa, jakie mu pasuje, jakiego być może używało się u niego w domu... ale zanim zaczniemy nazywać rzeczy po imieniu, może warto się zastanowić, które określenie wybrać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie na temat, obraźliwe i naruszające zasady kultury wypowiedzi będą usuwane.