wtorek, 20 maja 2014

Życie na fejsbuku

Honorata Baran

U jednej ze znajomych osób (oczywiście na tytułowym fejsbuku) zobaczyłam dziś rysunek... niby nic, taki zwyczajny, kolejny wśród zalewu różnego rodzaju grafik... ale ten dotyka bardzo ważnego problemu... 
Zanim jednak napiszę coś więcej to najpierw rysunek...



Prawda, że ciekawy? I aż do bólu prawdziwy... to przecież fenomenalne uczucie dostać życzenia urodzinowe od przynajmniej połowy znajomych, którzy życzą samych wspaniałości - pieniędzy, zdrowia, szczęścia, szóstki w totka, wyprawy na Hawaje, etc... co my byśmy bez tych życzeń zrobili? Dostalibyśmy pewnie ze trzy telefony - od rodziców, od teściów (jeśli ktoś posiada), od dobrej koleżanki, tudzież kolegi... do tego kilka sms i koniec... a tak? Rewelacja! Wszyscy o nas pamiętają! Cud, miód i orzeszki... i jakże tego dnia pamięć nas zawodzi i wszelkimi możliwymi sposobami próbuje zatrzeć ślady fejsbukowego kalendarza, który przecież o urodzinach przypomina... I w szale tych wszystkich ochów, achów i słodkich życzeń, dziękujemy wszystkim za pamięć... 
Słodko, że aż zęby bolą... :)

A co kiedy nasi znajomi wypisują swoje przemyślenia? Oczywiście komentujemy, jak najwięcej, jak najczęściej... Jesteśmy znawcami w każdej dziedzinie życia... Tylko kiedy przychodzi do bezpośredniej konfrontacji (o ile to wogóle możliwe), to swoje oceny często zostawiamy dla siebie... albo właśnie jesteśmy już mocno na kogoś obrażeni... no bo ON napisał TO, a ona kliknęła LUBIĘ TO! I zamiast wejść w relację z prawdziwym człowiekiem, napisać wiadomość, że nie pojmujemy, nie wiemy skąd taka opinia, że dlaczego ktoś coś lubi, bo to chłam straszny, to milczymy... zamykamy się w swoim cierpieniu, czasem nawet opowiadamy znajomym jaki to ON (przykładowo... :) ) jest beznadziejny, jakie głupoty napisał w tym swoim poście... 
I nasze prawdziwe życie zamienia się powoli w wirtualne rozgrywki... bo to czasami już nie jest nawet znajomość... mam czasem wrażenie, że to często są wyścigi... niekoniecznie ze znajomymi, często ścigamy się już sami ze sobą... prześcigamy się w zatracaniu w świat wirtualny, bez prawdziwych emocji, prawdziwych ludzi i normalnych relacji...

Napisałam, że często... a nie zawsze.. proszę o tym pamiętać... bo oczywiście wielu z nas korzysta ze zdobyczy techniki używając rozumu... :) ale jeśli ktoś życzy żonie smacznego przez FB, siedząc z nią przy jednym stole, to należy niezwłocznie przeprowadzić terapię wstrząsową i wyłączyć FB na długo... baaaardzo długo :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie na temat, obraźliwe i naruszające zasady kultury wypowiedzi będą usuwane.