wtorek, 3 czerwca 2014

%@%#$%%#@% czyli słów kilka o dobrym wychowaniu

Honorata Baran


Hmm... nie wiem czy tak wypada z grubej rury i dosadnie... ale jak nie dziś, to kiedy? Czy inny dzień tygodnia będzie lepszy? Ano nie... W związku z tym zaczynam... i przykro mi bardzo, ale dziś oberwie się głównie panom... ale nie stresujcie się, panie nie bywają lepsze, ale moim zdaniem od mężczyzn powinno się więcej wymagać... ja wiem, wiem... parytety, etc... ale szczerze??? W nosie mam parytety... Bo zjeżdżamy strasznie na bocznicę chamstwa i prostactwa... a tego nie zdzierżę...

Mam wrażenie, że oprócz tego, że panowie ostatnio śmigają w różowych spodenkach, różowych sweterkach, są wymuskani i wypacykowani, to zapomnieli o jeszcze jednej ważnej rzeczy... ale o tym zaraz... najpierw wytłumaczę się z tych różowości... nie twierdzę, że nie mogą popylać w takim kolorze, jeśli ktoś się w tym dobrze czuje i przy okazji wygląda męsko (tak! tak! męsko!) to proszę uprzejmie - mogą być róże, fiolety i wszystkie odcienie dziewczęcej garderoby... ale przestańcie stać przed lustrem dłużej niż Wasze koleżanki! Jak mniemam wśród czytających takowych nie ma albo jak są, to żony sobie jakoś radzą... ale w mojej opinii to dotyczy ciut młodszego ode mnie pokolenia :) Nie jestem również za tym, żeby facet zostawiał za sobą taką smugę jak kiełbaski w kreskówce, tylko o znacznie innym aromacie... Męski nie znaczy brudny, zapuszczony... Ale nie oznacza również słodko-pierdzący wydelikacony dzieciak (bardzo przepraszam za zwrot, jeśli kogoś uraził, ale on mimo wszystko dobrze oddaje rzeczywistość)... No ale... nie do końca miało być o tym, co oznacza bycie męskim... choć poniekąd to się z tym wiąże... O co więc chodzi? O dobre maniery!



Matko i córko! To co dzieje się teraz to po prostu woła o pomstę do nieba! Nie wyobrażam sobie, żeby jeszcze kilkanaście lat temu dzieci nie były nauczone mówienia DZIEŃ DOBRY! Tymczasem część albo na widok dorosłego, często sąsiada, którego widzi przynajmniej raz dziennie, otwiera buzię i pozostaje w niemym akcie zadziwienia (i to o dziwo ten akt ma miejsce codziennie) albo udaje, że sąsiada nie widzi... No ale cóż... dzieci to dzieci... są takie, jakimi my ich nauczymy być... a co do nas, dorosłych... Ostatnio w trakcie dyskusji z kolegą, właśnie o wspomnianych manierach, usłyszałam, że takie mamy czasy... A ja nie uznaję takich stwierdzeń, bo czasy są jakie są, ale to od nas samych zależy jak to wszystko będzie wyglądać... jeśli my dorośli, a zwłaszcza ojcowie (tak! tak! tatusiowwie! O Was mowa :) ) nie będziemy wymagać od siebie i dawać dobrego przykładu swoim dzieciom, to potem jak pójdą do szkoły to zamiast powiedzieć pani dzień dobry, bąkną pod nosem  SIE MA LASKA... I ja bardzo poproszę o powrót dobrych manier...  o przypominanie dzieciom kto komu mówi pierwszy dzień dobry, kogo w jakiej kolejności się komu przedstawia! Że oprócz słowa CZEŚĆ istnieje piękne DZIEŃ DOBRY, który to zwrot dzieci powinny stosować, zwracając się do osób stosunkowo starszych od siebie... 

A wracając do panów... kobiety jednak częściej są rozważne, delikatne i nie rzucają epitetów na prawo i lewo (ja wiem, czasy się zmieniły i mogłabym się zdziwić, ale ja mam na myśli raczej normalną rodzinę)... i warto ugryźć się w język zanim się powie jakiś dowcip... bo często wydaje się niektórym panom, że błyskają intelektem i mają takie wspaniałe cięte riposty... a one nie cięte, tylko jak kołki ciosane... i niestety bywają zwyczajnie niekulturalne... a nawet przykre... 

A teraz... do dzieła! Poszukajcie na Waszych półkach książek, a jeśli nie w domu to w bibliotece... a może w przepastnych zasobach internetu... i spróbujcie sobie przypomnieć to i owo (a może się zwyczajnie nauczyć?)... Świat może nagle nie zacznie wirować szybciej, ale w Waszym otoczeniu zrobi się może odrobinę piękniej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie na temat, obraźliwe i naruszające zasady kultury wypowiedzi będą usuwane.