sobota, 26 kwietnia 2014

Starość nie radość...

Honorata Baran




Tytuł posta trochę z przekory... kilka dni musiałam emocjonalnie ochłonąć zanim coś napiszę, bo bym popłynęła... a tak - może uda się tylko troszkę :)

Tak się czasem zastanawiam co powoduje starszymi osobami? W sensie, dlaczego przychodzą do Kościoła? Z przyzwyczajenia? Z nudów? Czy rzeczywiście z potrzeby serca?
Nie mam absolutnie zamiaru oceniać starszych pań (i panów również), tylko wydarzenia Wigilii Paschalnej zapadły mi w pamięć...
Jako, że chcemy aby nasze dzieci uczestniczyły w jak największej mierze w wydarzeniach Wielkiego Tygodnia, to udały się z nami w Wielką Sobotę na Wigilię Paschalną... Młody (lat 2,5) wyspał się w ciągu dnia, więc była nadzieja, że przetrwa, a córa (lat 4) nie spała, ale co do jej wytrwałości obiekcji nie miałam...



Udaliśmy się na 20:30 do kościoła, zaczęliśmy oczywiście od ogniska i wszystkich obrzędów z tym związanych, potem  przeszliśmy w procesji do środka i w miarę udawało się dzieci okiełznać... jako, że było inaczej - ciemność, świece, etc (co ja Wam będę tłumaczyła... :) ) - to dzieci zadawały trochę pytań... a w ciszy szept odbijał się echem... mój mąż po 20 minutach gadania naszego syna poddał się i postanowił pójść do domu (decyzja jak najbardziej słuszna, bo młody gadał nieustannie...), ale córa już na samym początku wpakowała mi się na ręce i zasnęła... jako, że 18 kg to nie jest już mało, po wspomnianych 20 minutach zaczęłam mieć dość... rozpaczliwie zaczęłam się rozglądać za jakimś miejscem siedzącym... wszyscy mężczyźni jak jeden mąż, i to całkiem młody mąż, spuszczali wzrok albo zwyczajnie udawali, że mnie nie widzą... i w końcu wpadłam na świetny pomysł, usiądę na schodku konfesjonału!!!! Drep, drep, drep... doczłapałam się i chciałam już usiąść, ale drogę zagradzała mi staruszka... powiedziałam uprzejmie PRZEPRASZAM, na co usłyszałam jadowity wyrzut JA TU BĘDĘ KLĘCZEĆ! (jakaś godzina jeszcze do klękania...)... odpowiedziałam grzecznie, bo może Pani miała źle dobrane okulary i nie widziała, że dziecko mi zasnęło i chcę usiąść... na co kolejny wyrzut, jeszcze bardziej niemiły, brzmiał TO SIĘ Z DZIEĆMI NIE PRZYCHODZI DO KOŚCIOŁA! Zamarłam... I jako, żem istota emocjonalna, się poryczałam... Mnóstwo osób widziało i słyszało ta wymianę zdań... Nadal nikt się nie ruszył... I po chwili jakaś młoda kobieta, lat około 25-30 uratowała honor Ludu Bożego, zwolniła swoje miejsce i poprosiła żebym usiadła... Za co baaaaardzo jej podziękowałam,  bo to był ostatni moment... ręce mi się już strasznie trzęsły i za chwilę mój skarb gruchnąłby o podłogę... miałoby to swoje dobre strony, bo by się obudziła i miejsce nie byłoby potrzebne.... ale skutecznie zagłuszyłaby ministrantów, księdza... :)

I jaka konkluzja? Ano taka, że trafiło akurat na mnie, to pikuś... popłakałam sobie i już... ale gdyby akurat trafiło na jakąś matkę, która właśnie pierwszy raz od kilku lat postanowiła przyjść do kościoła, to obawiam się, że to nie byłby trwały powrót...
W związku z tym potrząśnijcie swoimi babciami, dziadkami... powiedzcie, że dzieci, to przyszłość tego narodu i muszą być w Kościele! Nie rozpatruję tu teraz różnych zachowań dzieci, o których pisała niedawno Ania, ale generalnie... Jeśli nie będą się uczyć od nas, dorosłych, nie będą w kościele uczestniczyć w tych niesamowitych cudach, które dzieją się nie tylko na ołtarzu, to gdzie się tego nauczą??? Z komputera? Z telewizji? Od koleżanki z podwórka lub przed kościołem? Nie...
My dorośli, mamy im dać przykład, przypilnować, żeby inni też mogli skorzystać z Mszy Św - to nasza nieodzowna rola... ale rolą starszych pań i panów jest zadać kłam twierdzeniu, że starość nie radość i dać szansę młodym chrześcijanom na uczestnictwo w cudzie Eucharystii...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie na temat, obraźliwe i naruszające zasady kultury wypowiedzi będą usuwane.