poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Książka niezgody


Sylwia Jabs

Moja recenzja książki Marty Brzezińskiej-Waleszczyk "Wszystko co chcecie wiedzieć o seksie bez antykoncepcji ale boicie się zapytać" zdecydowanie nie przypadła do gustu ani autorce ani osobom w publikacji występującym.

Sama autorka, natychmiast po udostępnieniu tekstu na Fb Kierunekrodzina.com, usunęła znacznik ze zdjęcia okładki książki, tym samym recenzja stała się niewidoczna na Jej profilu. Natomiast bohaterzy książki postanowili podzielić się ze mną swoimi odczuciami.

Aleksandra Filipiuk, napisała:
Aleksandra F.? czy jestem kryminalistką? jakim prawem krytykuje pani moje, mojego męża (i nie tylko) świadectwo?
zdaje się, ze ksiązka nie jest pozycja naukową. To są nasze prywatne doświadczenia, którymi się dzielimy!
Jaki trzeba miec poziom, żeby napisać tak żenujący artykuł?
Prosze się raczej zastanowić nad usunięciem tegoz właśnie a nie książki. 


Z mojego punktu widzenia książka jest pomyłką wydawniczą z kilku powodów.

Wprowadza czytelnika w błąd. Tytuł, który zawiera słowo "wszystko" sugeruje, że jeśli nie wiem jak sobie poradzić bez antykoncepcji to w tej publikacji znajdę wyczerpującą wiedzę (fakt, nie wygląda na publikację naukową, ale do niej pretenduje).

Najistotniejszy tekst - rozmowa z dr Ewą Ślizień-Kuczapską - został wyrzucony na koniec książki. Kluczowe informacje o NPR, które powinny otwierać publikację, wprowadzając niezorientowanych w temat, a porządkując wiedzę małżeństwom stosującym metodę od lat, zostały zepchnięte na daleki plan, niczym bibliografia.

Brak redakcji uzyskanego materiału. Rozmówcy trafiają się różni. Jedni potrafią wypowiedzieć swoje myśli bez problemu, inni plączą się w zeznaniach, mimo że temat mają przemyślany, jeszcze inni plotą bez zastanowienia. Jednak to zadaniem dziennikarza jest dopytanie i zaprezentowanie myśli rozmówcy w sposób jasny dla czytelnika. Niektóre rozmowy, tworzące książkę, są zdecydowanie za długie, zawierają zbędne informacje, które niczego nie wnoszą, utrudniając jedynie lekturę.

Odpowiedzialność za słowa. Skoro małżeństwo podejmuje decyzję o upublicznieniu informacji (podejmowanych decyzji i własnych przemyśleń) dotyczących swojego życia intymnego, to musi liczyć się z oceną czytelników. Tym bardziej jeśli owe przemyślenia nie stanowią dodatku do rzetelnej informacji (patrz rozmowa z dr Kuczapską), a podawane są jako podstawowe źródło wiedzy.

Najbardziej oburzone małżeństwo Państwa Filipiuków zapomniało, że to właśnie ich słowa są krzywdzące dla małżeństw wielodzietnych i nie stosujących NPR.

Prawo do recenzowania książki mają wszyscy jej czytelnicy, ja znalazłam się w ich gronie. Uważam książkę za szkodliwą, gdyż w moim przekonaniu ukazuje NPR w krzywym zwierciadle. Niestety do takiej opinii przyczyniły się wypowiedzi kilku małżeństw, które w moim przekonaniu nie rozumieją czym jest NPR, a tym bardziej NPR jako styl życia. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie stawiały się w roli fachowców.



I jeszcze słowo od Mateusza Filipiuka, który napisał:
Moja Żona już wszystko napisała pod czym się podpisuję. Jeszcze tylko jedno nie zamierzam w jakikolwiek sposób wspierać portalu, o tak wątpliwym działaniu. To nie buduje to burzy... W związku z tym chcę natychmiastowego usunięcia logotypu, który wykonałem.  Użycie w dalszym ciągu będę traktował jako bezprawne wykorzystanie moich praw autorskich.


Mateusz Filipiuk, który jest jednym z bohaterów książki, jest także autorem logotypu Kierunku Rodzina, który wykonał za darmo. Dziękujemy bardzo za wspólną zabawę i życzymy powodzenia w innej piaskownicy :)

Logotyp, zgodnie z życzeniem autora, zostanie usunięty ze strony bloga w najbliższym z możliwych terminów.


Napisz do autorki:
sylwia.jabs@kierunekrodzina.com


18 komentarzy:

  1. Szanowna Pani.

    Niestety nie wszyscy obsmarowani przez Panią bohaterowie książki zdążyli jeszcze odnieść się do kłamliwych, wybiórczo podanych treści zapisanych językiem i stylem - w moim przekonaniu - niegodnym dojrzałej pani redaktor z doświadczeniem. Również fakt, że wyciągnęła Pani w kierunku niektórych z nas rękę (mój kolega z piaskownicy robił Pani nie tylko logotyp, ale na ile pamiętam opowiadał również w jednej z audycji o fotelikach samochodowych), aby potem nas pokąsać obśmiewając na pretendującym do miana poważnego portalu, nie świadczy o Pani najlepiej.

    Szerzej odniesiemy się, jak sądzę, do tego jak bardzo kłamliwie potraktowała Pani wypowiedź mojej żony, wysuwając z niej własne wnioski niezawarte w jej słowach, w osobnym mailu. Który oczywiście będzie Pani miała całkowite prawo upublicznić, by pokazać kto się śmieje ostatni.

    W kwestii zaś zabierania zabawek ma Pani jedną rację. To miejsce jest czymś w rodzaju piaskownicy, w której szefuje jedna niezbyt przyjemna osoba, dająca po głowie każdemu, kto się pojawi. Również nie mam ochoty w tej piaskownicy dłużej siedzieć. Bez uśmieszku na końcu.

    Dobranoc

    Mateusz Gajek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Pana,
      chętnie poznałabym te "kłamliwe, wybiórczo podane treści", których się dopuściłam. Przytoczone fragmenty pochodzą z Państwa wypowiedzi zawartych w książce. A że przytoczyłam fragmenty, które wprowadziły najwięcej zamieszania, a nie całe wywiady, to chyba nie powinno dziwić.

      Recenzja dotyczy książki i zostały w niej skomentowane fragmenty wzajemnie się wykluczające. Szkoda, że dyskusja nie dotyczy treści tejże książki, ale widocznie nie podlega ona ani ocenie ani dyskusji.

      Usuń
    2. Najmniej do treści książki odnosi się chyba Pani recenzja, Pani redaktor. Przykre to, ale głównie skupiła się Pani na wyśmianiu świadectw i poglądów osób w niej występujących.

      Usuń
  2. Olbrzymim nietaktem jest publikowanie prywatnej korespondencji, jak to Pani uczyniła z wiadomościami ode mnie i od mojej Żony. Trzeba mieć niesamowicie dużo złej woli, żeby pisać takie rzeczy jakie Pani wypisuje. Z miłą chęcią opuszczam tą "piaskownicę", bo to nie jest język i przekaz pod jakim się podpisuję, Żeby wszystko było jasne proponuję zmienić nazwę strony na Kierunek Sylwia Jabs. Wtedy niech sobie Pani wypisuje co chce nie mieszając w to rodziny.

    Ps. Skoro się daję taką adnotację pod komentarzami: "Komentarze nie na temat, obraźliwe i naruszające zasady kultury wypowiedzi będą usuwane." to warto by było zastosować to też do artykułu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Decyzja o odebraniu nam prawa do posługiwaniem się logotypem Pana autorstwa (do czego ma Pan całkowite prawo), jest ściśle związana z recenzją książki, w której jest Pan bohaterem, stąd informacja o tej motywacji.

      Szkoda, że zamiast podjąć dyskusję i dopowiedzieć to co było niedopowiedziane, a co okazało się krzywdzące dla innych, woli Pan się obrażać.

      Usuń
    2. chyba jakiś żart z pani strony, bezczelnie publikuje pani nasze prywatne!!! wiadomości?? nie ma kontaktu telefonicznego a zaznaczam, że mój mąż chciał zadzwonić! stąd podkreślam - prywatna wiadomość! jak pani śmie coś takiego robić? obraża to pani nas! nasze doświadczenia, nasze wypowiedzi! wycofanie logo nie jest odpowiedzią na recenzję książki bo to z recenzją ma mało wspólnego, to zwykłe obśmiewanie!
      proszę swoje problemy emocjonalne odreagowywać w bardziej cywilizowany sposób!

      Usuń
  3. Myślę, na poważnie, że ta recenzja to po prostu wyraz jakichś emocjonalnych braków. Tak dojrzała Katoliczka nie napisałaby... Pani Jabs, proponuję dietę oczyszczającą

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogę się z Panią zgodzić, że pod względem językowym ta książka katastrofa - ale to akurat nie dziwi, bo o tym, że Marta Brzezińska- Waleszczyk ma ogromne problemy z polszczyzną wie każdy, kto czyta jej teksty na Frondzie. I każdy czytelnik Frondy wie, że Terlikowski żadnego korektora ani redaktora nie zatrudnia - szkoda kasy, a że potem takie panie "redaktor" jak Brzezińska ośmieszają się to już trudno. Zadziwiło mnie też, że jedna z pań udzielających wywiadu, została przedstawiona jak słodka idiotka, która w żaden sposób swoim rozumem nie jest w stanie ogarnąć tego jak funkcjonuje jej organizm i w ogóle ten NPR taki trudny - niezła antyreklama tego co ta książka miała promować - ale tego Brzezińska też nie dostrzegła. Książka słaba, ale Pani apel o jej wycofanie też niemocny - po pierwsze z góry wiadomo (i pani też to wiedziała, więc tytuł to tylko tania prowokacja), że nikt się tym w redakcji Frondy nie przejmie i książki nie wycofa, a po drugie nikt nie ma obowiązku pisać zgodnie z Pani poglądami i na Pani życzenie wycofywać książki ze sprzedaży. No i dochodzimy do sedna - jakoś nie pojmuję dlaczego jedni katolicy drugim muszą udowadniać, że są lepsi w swoim podejściu do płodzenia dzieci. Przy czym w moim odczuciu wielodzietni niestosujący NPR są tu zdecydowanie bardziej agresywni - chyba mają ogromną potrzebę udowodnienia przede wszystkim sobie, że model życia, który wybrali (trudny i wymagający wielu wyrzeczeń) jest jedynie słuszny, a cała reszta jest od Pana Boga daleko - cóż, w sumie znowu - każdy ma prawo do swoich poglądów (chociaż jak się czyta na wielodzietnych.org jak to w jednym poście pewien forumowicz żali się, że u niego od dawna "miska" kosztuje 1,75 i gdyby nie obiady w szkole to dzieci nie bardzo miałyby co jeść, a z innego posta wynika, że żona w kolejnej ciąży, to trochę ręce opadają - szkoda tych dzieci. Jednak jak widać nie bez powodu Kościół w swoim nauczaniu mówi nie tylko o wielkoduszności, ale i rozsądku w powoływaniu dzieci na świat.) i pytanie po co się wzajemnie zwalczać i prowadzić dyskusje, które wiadomo jak się zawsze kończą - obie strony czują się urażone. I owszem - piaskownica, ale po obydwu stronach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz zupełnie nie na temat, bo Pani Sylwia w żaden sposób nie jest rzecznikiem wielodzietnych. Podstawą Jej recenzji NIE JEST podważanie decyzji dot. ilości dzieci bohaterów książki, tylko sposób ich podejścia, sposób napisania książki, sposób przedstawienia NPR.

      Usuń
    2. Pani Anito, odniosłam wrażenie, że Sylwia Jabs w swojej recenzji broni NPR. Recenzentka podkreśla, że niespójności zawarte w książce p. Brzezińskiej-Waleszczyk mogą zaszkodzić postrzeganiu naturalnych metod. Mało tego, podkreśla wartość objaśnień fachowca - p. dr Ewy Ślizień-Kuczapskiej, ginekologa, położnika, instruktora i propagatora NPR-u. Nie dostrzegam tu zwalczania katolików "NPR-owców".

      Usuń
    3. Ja odniosłam się do szerszego tematu: do tego jak takie książki i recenzje działają na obie strony barykady.

      Usuń
    4. Nie nazwałbym Pani Jabs "Recenzentką", bo to uwłaczałoby ludziom zajmującym się tym zawodowo... a takich akurat znam.
      Czepianie się do składu, okładki (jak to już gdzieś wyczytałem), to raczej atak personalny na autorkę spowodowany jakimś dziwnym brakiem przychylności i sympatii do autorki... (ale tak niektóre środowiska już mają).
      Wywiad z p. dr na końcu? Czemu?... No zapewne dlatego, że to książka-historia wybranych małżeństw. Wstęp napisała autorka a na końcu pracy, jako jej zakończenie, umieszczony został wywiad z p. dr Ślizień-Kuczapską... czy to źle?
      Nagonka i jeszcze raz to powtórzę N A G O N K A... po prostu pewne środowisko pozazdrościło, że takiej książki nie wydała jakaś osoba z wiadomego kręgu.
      Uważam, że od początku ataki wspomnianego środowiska są w moim odbiorze (i wielu innych ludzi, zwłaszcza bardzo pobożnych małżeństw) czymś przykrym i niegodnym Katolika. Wstyd i hańba!!!

      Usuń
    5. Panie Tadeuszu, nie przesadzajmy z tym wstydem, hańbą i nie wiadomo czym jeszcze - lepiej takie słowa zachować do bardziej adekwatnych sytuacji. Autorka ma prawo do własnego zdania na temat tej książki, a uwagi krytyczne nie dotyczą składu czy okładki, ale sprawy o wiele poważniejszej, bo braku redakcji tekstu, opracowania go, a to niestety świadczy o braku szacunku do czytelników.

      Usuń
    6. Pani Anito,
      nie przesadzam, rzadko kiedy piszę w ten sposób jak teraz. Po prostu cała ta sprawa wokół książki, tej fali jednostronnej krytyki małego środowiska jest niezdrowa.
      Redakcja testu, opracowanie go - tu p. Marta oddała całkowicie głos małżeństwom. W ten sposób w wielu pracach są często przedstawiane osoby, grupy społeczne... to takie okienko, przez które można zajrzeć, bez ingerencji obserwatora, i zobaczyć to, jak żyją ludzie stosujący NPR, co sprawia problemy bądź nie.... a tutaj i w wielu innych miejscach, pewne osoby przypuszczają ataki personalne, że ktoś jest niewyedukowany, głupkowaty czy też, że nie jest prawdziwym katolikiem... pytanie kto dał tym ludziom prawo do narzucania swoich poglądów innym, poglądów, które tylko według nich są najprawdziwszą wykładnią życia katolików?

      Usuń
    7. Panie Tadeuszu,
      Atak personalny, to atak na osobę, tutaj przykład:
      'Nie nazwałbym Pani Jabs "Recenzentką", bo to uwłaczałoby ludziom zajmującym się tym zawodowo... a takich akurat znam.'
      Natomiast krytyka składu, okładki czyjejś książki to właśnie recenzja, ocena czyjejś pracy. I nic więcej.

      Usuń
  5. Panie Tadeuszu, ale ja się z Panem zgadzam - też chodzi mi o to, że nie powinno się narzucać innym swoich poglądów, które z katolicyzmem mają niewiele wspólnego - a wielodzietni, którzy nie stosują NPR zachowują się często, moim zdaniem, jak sekta, która jako jedyna wie co na temat prokreacji mówi Kościół Katolicki - i ich interpretacja jest jedyną słuszną. Nie mam nic przeciwko NPR, ale ta książka mojego entuzjazmu zwyczajnie nie wzbudza z wielu powodów - również tych, o których pisałam wcześniej - nie da się usprawiedliwić braku redakcji tekstu "oddaniem komuś głosu" - to zwyczajnie amatorszczyzna - i wiem o czym mówię, bo też kiedyś redagowałam takie żywe wypowiedzi - to się da zrobić dużo, dużo lepiej, nie tracąc niczego z przesłania mówiącego. Dla mnie akurat ważna jest nie tylko treść, ale też forma.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja jako osoba bezstronna w tej "piaskownicy" i stosująca na codzień od wielu lat NPR napiszę tylko tyle, że czytałam jedynie fragment tej książki zamieszczony chyba na Frondzie (nie pamiętam dokładnie gdzie). Fragment ów wzbudził mój litościwy uśmiech na twarzy (jeśli chodzi o zawartość tego fragmentu i żenująco naiwne wypowiedzi niektórych bohaterów.) Jeśli przeczyta ten fragment ktoś, kto chciałby przejść na NPR z antykoncepcji sztucznej, to pomyśli, że trafił do Średniowiecza a nie na metodę regulacji poczęć.

    Wnioski:
    1) Fragment ów ZNIECHĘCIŁ MNIE do przeczytania całej książki.
    2) Fragment ów ZNIECHĘCA CZYTAJĄCEGO DO METODY NPR.
    3) Wypowiedzi niektórych bohaterów sprawiają wrażenie, że metoda NPR jest zawiła i skomplikowana oraz, że NPR to jest kompletna ruletka.
    4) Nie rozumiem oburzenia bohaterów książki- jak się człowiek upublicznia, to musi być przygotowany RÓWNIEŻ NA GŁOSY KRYTYKI A NIE TYLKO APROBATY.
    5) Pani Sylwii książka do gustu nie przypadła i MIAŁA PRAWO WYRAZIĆ SWOJE ZDANIE.
    6) Bohaterowie książki powinni być psychicznie przygotowani, że książka może być bardzo różnie odbierana (sam fragment miał nie najlepszy hm.... wydźwięk).
    7) Nie mam pojęcia jaki jest przekaz i cel tej książki (biorąc pod uwagę przeczytany chyba na Frondzie jej fragment).

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem osobą korzystającą z NPR, jednak w ŻADEN sposób nie identyfikuję się z bohaterami książki. Nie wiem, sposób w jaki to wszystko zostało przedstawione, mnie osobiście totalnie zniechęca do 'npr-owego stylu życia'. Szczególnie uderzyła mnie pogarda z jaką bohaterowie mówią o dzieciach nieplanowanych (wpadka), i seksie bez skrupulatnego wyliczenia czy można, czy nie (ślepe uprawianie seksu) i jeszcze kilka innych, o których wolałam zapomnieć.
    I, możecie mnie nazwać pruderyjną, ale nie potrafię też pojąć jak można tak otwarcie mówić o tak intymnych sprawach... Po prostu w głowie mi się nie mieści, że można z uśmiechem na twarzy pozować do zdjęcia i opowiadać o fizjologicznych wydzielinach swojego ciała... Sorry, to nie dla mnie.
    Dziękuję Pani Sylwii za Jej odważną recenzję. Podpisuję się pod nią.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze nie na temat, obraźliwe i naruszające zasady kultury wypowiedzi będą usuwane.