czwartek, 12 grudnia 2013

Libido Dominandi, czyli seks jako broń i środek kontroli społecznej

Rafał Karpiński

Dlaczego historia znika ze szkół? Czemu służą przedszkola równościowe i edukacja seksualna pięciolatków? Co kryje się w postępowych przedstawieniach teatralnych i sztuce wyzwolonej? Czy seks może być potężnym orężem?

Pożądanie czyni  człowieka  ślepym. (Św. Tomasz)

– W 2002 roku żołnierze izraelscy przejęli kontrolę nad dwiema palestyńskimi stacjami telewizyjnymi na Zachodnim Brzegu i zaczęli nadawać filmy pornograficzne. Trzy miesiące wcześniej na tajnej naradzie przedstawicieli izraelskiego wojska i służb specjalnych zapadła decyzja, że aby oderwać młode pokolenie Palestyńczyków od czynnej walki z Izraelem należy je zdemoralizować. W tym celu trzeba im ułatwić dostęp do narkotyków i pornografii – powiedział dr Michael Jones, autor „Libido Dominandi”, który 10 grudnia w Sali Kurialnej przy Katedrze św. Floriana na warszawskiej Pradze, promował swoją książkę.




Jones, na ponad siedmiuset stronach, zamieszcza wnikliwą analizę metody, którą posługiwali się rządzący, od Oświecenia po czasy nam  współczesne, by kontrolować społeczeństwa. Przeprowadza czytelnika przez ponad trzysta lat historii, pokazując sposoby wykorzystania seksu jako narzędzia władzy. Autor opisuje postaci, które dostarczyły rządzącym gotowych narzędzi, podbudowę ideologiczną i naukową. Postaci fascynujące i odrażające zarazem. Geniuszy i dewiantów. Ludzi bardzo dobrych w byciu złymi.

Oświecenie stanowi początek nowożytnych metod doskonalenia form kontroli społecznej w myśl powiedzenia:  ile masz wad, tylu masz panów. I wystarczy jedynie podsycać odpowiednie namiętności. A seks, jak wiadomo, obok władzy, jest najsilniejszą namiętnością. 

Podczas Rewolucji Francuskiej, markiz De Sade, napisał książkę  pt. „Rewolucja w sypialni”, która miała przyczynić się do „rewolucyjnego chaosu”. Jednocześnie władze rewolucyjne nakazały teatrom Republiki pokazywanie roznegliżowanych kobiety. Mieszkańcy z regionu Wandei, którzy nie podzielili rewolucyjnego entuzjazmu dla golizny i niszczenia chrześcijaństwa, zostali przykładnie wycięci w pień zgodnie z hasłem „Wolność, Równość, Braterstwo”.

Innym bohaterem książki Jones’a  jest Wilhelm Reich – ojciec terminu „rewolucja seksualna”. Ten austriacki komunista działał w Wiedniu w latach 30. ubiegłego wieku. Za swojego największego wroga uważał Kościół Katolicki i zwalczał go z piekielną zajadłością. Jego zdaniem najskuteczniejszą metodą wykorzenienia ze społeczeństwa idei Boga i katolickiego wirusa było pobudzenie seksualne. Zalecał np. popularyzację dewiacyjnych technik seksualnych, a klerykom masturbację. Jego uwadze nie uszła także rodzina: „ Nie dyskutujmy o istnieniu lub nie istnieniu Boga – pisał – ale chciejmy rozbudzić pożądliwość i rozbić infantylne więzy między rodzicami a dziećmi”.

Reich zdawał sobie sprawę, że to za mało, że większość społeczeństwa może nie pójść za postępem będąc skrępowana tradycją i kulturą. Dlatego należy przejąć kulturę i za jej pomocą wychować nowe pokolenie. Owa nowa kultura ma tworzyć „masowe sytuacje”, które przekonają społeczeństwo. Taki zmasowany atak propagandowy ze wszystkich możliwych nośników – bohaterowie kultury  masowej sami dają przykład.
Idee Reicha szybko znalazły podatny grunt w USA. Hollywood  zaczęło produkować filmy „ze scenami”. Wtedy, w roku 1933, amerykański kościół Katolicki zareagował szybko i skutecznie. Ogłoszono bojkot filmów wytwórni Warner Bros. W ciągu kilku tygodni producenci i episkopat uzgodnili kodeks moralny obowiązujący w amerykańskim kinie. Przetrwał 31 lat. Gdy w 1965 roku na ekrany powróciły nagie biusty, amerykańscy katolicy nie potrafili dalej walczyć i przegrali.

Teraz ta wojna toczy się w Polsce i tu – zdaniem Michaela Jones’a – jest szansa na zwycięstwo, bo Polacy mają to czego nie ma w USA ani na Zachodzie, czyli zwarte, narodowe społeczeństwo oparte na katolicyzmie. A jedyną skuteczną bronią jest broń duchowa – dana nam z Góry.

Mimo, że książka nie jest napisana łatwym językiem – autor z naukową dokładnością podaje mnogość informacji i cytatów – to na dziesięć minut przed rozpoczęciem spotkania, książek zabrakło w sprzedaży. Mimo, że – jak tłumaczył jeden z organizatorów – specjalnie przygotowano więcej egzemplarzy niż zazwyczaj.

Napisz do redakcji:
redakcja@kierunekrodzina.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie na temat, obraźliwe i naruszające zasady kultury wypowiedzi będą usuwane.