wtorek, 19 listopada 2013

Moje spotkanie z Marinną Popiełuszko

Dominik Jabs

Tak jak wielu dziennikarzy, miałem okazję rozmawiać z wieloma ważnymi osobami polityki, kultury i sztuki, ale spotkanie z Marianną Popiełuszko, zaliczam do tych, których nigdy się nie zapomina.


Siedziała na łóżku w swoim domu w Okopach. Miała pogodną, wręcz promienną twarz, z której biły niezwykła dobroć i życzliwość. Był 27 czerwca 2013 roku. Trudno byłoby się domyślić, że dopiero co wróciła ze szpitala, do którego trafiła po dalekiej podróży. Przeprowadzenie długiego wywiadu nie było możliwe. Dlatego włączyłem mikrofon, by chociaż nagrać Jej głos. Dałem wiązankę kwiatów, poprosiłem o błogosławieństwo, uścisnąłem dłoń...


Pani Marianna powiedziała dowcipnie: - Ja mogę to i szybko iść, tylko muszę kogoś trzymać się. Teraz tak sobie siedzę na łóżku...



Wielu z tych, których dotąd nagrałem w ramach projektu Opowiedz mi o ks. Jerzym, podkreślało, że bez wspaniałej matki, nie byłoby takiego ks. Jerzego, jakiego znali. Podobnie mówią o ojcu.

Mamę ks. Jerzego odwiedziłem wraz z Teresą Boguszewską, ciocią ks. Jerzego, Alfredą Popiełuszko, żoną Józefa Popiełuszki oraz z ks. Michałem Wudarczykiem, ówczesnym wikarym parafii św. Stanisława Kostki w Warszawie na Żoliborzu.

Napisz do redakcji:
redakcja@kierunekrodzina.com


Na zdjęciu Marianna Popiełuszko w otoczeniu rodziny, prowadzona przez ks. Zygmunta Malackiego, proboszcza parafii św. Stanisława Kostki. Ks. Malacki zmarł w 2010 roku. 
Foto: Tomasz Gołąb/Gość Niedzielny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie na temat, obraźliwe i naruszające zasady kultury wypowiedzi będą usuwane.